Nasze posty pojawiają się również na Facebook’u, gdzie pod ostatnim wpisem pojawiło się pytanie dotyczące innego gatunku ptaka, jakim jest jerzyk alpejski oraz wyznaczonych przez niego rekordów. Dlatego też dzisiaj chcielibyśmy przedstawić Wam kilka faktów na temat wspomnianych ptaków.
Jerzyk alpejski i zwyczajny – kilka ciekawostek
Jerzyki alpejskie rzadko spotykane są w Polsce (ostatni raz widziano je w 2018 roku). Ich głównym miejscem pobytu są górskie obszary południowej Europie (Portugalia, Hiszpania. Grecja, Rumunia), w Azji Mniejszej, zachodniej Azji, Himalajach, Indiach i Sri Lance, na Półwyspie Arabskim, na wielu stanowiskach w Afryce (głównie w północno-zachodnich krańcach oraz w krajach wschodniej i południowej Afryki) i na Madagaskarze.
Jerzyki alpejskie przystosowane są do życia w locie, przebywając w powietrzu, mogą jeść, pić oraz spać. Co więcej, badania wskazują na to, że omawiany gatunek może latać nieprzerwanie nawet przez ponad pół roku! Naukowcy ze Szwedzkiego Instytutu Ornitologicznego zdobyli twarde dane pokazujące, że jerzyki unoszą się w powietrzu przez co najmniej 200 dni. Informacje te zebrali dzięki minirejestratorom, które założyli ptakom niedługo po ich wykluciu się z jaj. To jeden z niewielu momentów, kiedy jerzyki dotykają podłoża.
Jako, że w Polsce na co dzień nie ujrzymy jerzyków alpejskich z wiadomych, wymienionych w pierwszym punkcie, powodów to chcielibyśmy zwrócić uwagę na nasz rodzimy gatunek – jerzyk zwyczajny.
Czasami może zdarzyć się tak, że młody jerzyk, który dopiero zaczyna swoje podniebne życie nie będzie miał dobrego startu. Wyleci z gniazda na tyle niefortunnie, że upadnie na ziemię, z której nie będzie mógł się podnieść, wtedy to MY możemy wkroczyć do akcji.
Jak? Otóż jeśli kiedykolwiek widzielibyście wspomnianego ptaka, siedzącego na ziemi to należy mu pomóc. Jak? Otóż jest to bardzo proste. Jerzyka należy umieścić na otwartej dłoni, tworząc swojego rodzaju pas startowy, który ptak będzie mógł wykorzystać, by wrócić do swojego naturalnego środowiska, którym są przestworza.
Szlamnik zwyczajny ustanowił rekord Guinessa w długości lotu
W tej ciekawostce na chwilę zrywamy z przeszłością i przenosimy się do czasów nieco bardziej aktualnych. Dzisiaj chcielibyśmy powiedzieć Wam o najdłuższej zarejestrowanej migracji ptaka na Ziemi.
Takim osiągnięciem może pochwalić się szlamnik zwyczajny, dokładniej mówiąc samiec z tego gatunku (Limosa lapponica), który przebył łączny dystans około 12,200 km podczas jednego lotu. Na tym się jednak nie kończy, ponieważ imponujący jest także czas trwania tej podróży. Mianowicie samiec szlamnika pokonał 12 tysięcy kilometrów w czasie 224 godzin lotu. Niesamowite!
Przystosowanie szlamników do długich lotów
Warto w tym momencie wspomnieć o tym, że opisywany ptak podczas odbytego lotu nie zatrzymał się nawet na chwilę aby się pożywić, czy napić. Również nie wylądował w celu zregenerowania sił podczas snu. Jak tłumaczą naukowcy, szlamniki specjalne przygotowują się do lotów:
Przed podróżą szlamnik gromadzi w ciele zapasy tłuszczu, które spala w czasie drogi. Gdy zabraknie mu tłuszczu, spala białko znajdujące się w mięśniach. W ten sposób w czasie lotu traci połowę swojego ciężaru.
Szlamnik potrafi dostosować swój metabolizm i anatomię. Zmniejszeniu ulega jego żołądek i jelito, a serce zwiększa się o 33%, wzrasta również liczba czerwonych krwinek.
Ptak ten lata na wysokości rzędu 7000 m n.p.m., gdzie w niskiej temperaturze jest w stanie oddać ciepło wytworzone w jego ciele.
Szlamnik nie pije wody w czasie lotu, lecz zużywa wodę wytworzoną w procesie rozkładu tłuszczów i białek.
Szlamniki latają w stadach, dzięki czemu wymieniają się rolą prowadzącego.
Szlamniki wykorzystują prądy powietrzne, jak również panujące na Pacyfiku sztormy.
Gdzie został pobity rekord Guinessa?
Szlamnik swoją podróż rozpoczął on na Alasce, lecąc nad Oceanem Spokojnym, USA i finalnie docierając do Nowej Zelandii, dokładnie do zatoki Firth of Thames niedaleko Auckland.
4BBRW, bo tak nazwano ptaka (ze względu na ubarwienie), stał się dzięki temu lotowi rekordzistą Guinessa 27 września 2020 roku.
Sokolnictwo to sztuka, która w historii ma swoje miejsce już od bardzo dawna. Jednak pomimo upływających wieków niezmienna pozostaje zasada mówiąca o tym, że aby ptaki chciały z nami współpracować, musimy zapewnić im odpowiednie warunki. W tym oczywiście również pokarm.
Jak nietrudno się domyślić, ptakom podajemy najczęściej mięso, które w dzisiejszych czasach jest ogólnodostępne. Jednak w średniowieczu sokolnictwo miało się trochę inaczej, dlatego nasuwa się następujące pytanie,
Czym sokolnicy karmili ptaki, kiedy nie mieli dostępu do świeżego mięsa?
Otóż wg informacji zawartych w Traktacie o Sokolnictwie i Ptakach najlepszym zamiennikiem dla mięsa była mieszanka jajek i mleka. Taką miksturę mogli przygotować sokolnicy w momencie, kiedy nie mieli dostępu do świeżego mięsa.
Jeśli jesteście ciekawi, jak dokładnie wyglądał przepis na wspomnianą potrawę, to nie musicie szukać daleko. Poniższy przepis jest raczej uproszczoną wersją tego, co znaleźć możemy w oryginale De arte venandi cum avibus, ale musicie uwierzyć na słowo – tłumaczenie z łaciny na angielski i z angielskiego na polski nieco wpływa na ostateczną treść.
Z jajek należy wydobyć białka i żółtka. Skorupki zachować, umieścić w kubku.
Na górze skorupek zrobić otwór, wlać mleko.
Następnie zmieszać mleko z białkiem i żółtkiem.
Gotować powoli, od czasu do czasu mieszając, do momentu aż mikstura będzie spójna.
Wywar podawać ptakom kiedy jest letni.
Warto tutaj zaznaczyć, że przepis ten o ile faktycznie jest sprawdzony i zapewne skorzystało z niego wielu średniowiecznych sokolników, to lepiej od niego stronić w dzisiejszych czasach.
Mimo wszystko nic nie sprawdzi się tak dobrze, jako pokarm dla ptaków drapieżnych jak dobrej jakości mięso. Wspomina o tym także sam autor Traktatu o Sokolnictwie i Ptakach, czyli Fryderyk II Hohenstauf.