Kublai Chan – kolejna, powiązaną z sokolnictwem postać.

I tak, całkiem słusznie ta postać może kojarzyć się Wam z Czyngis Chanem, ponieważ Kublai, jest wnukiem tego władcy.

Wyprawa Kublai Chana

Wyprawa Kublai Chana
Wyprawa Kublai Chana

Idąc chronologicznie pierwsze wzmianki o sokolnictwie i Kublai’u możemy znaleźć już w dzienniku Marco Polo, który to podróżnik spisał na przestrzeni XIII-wieku. Przeczytamy w nim  o wyprawie Chana, na którą władca zabrał 10 tysięcy sokolników oraz sporo innych towarzyszy, w tym swoich synów, baronów wraz z damami. Wracając jednak to sokolnictwa, wśród ptaków, które towarzyszyły nomadom można było znaleźć: 500 białozorów oraz sokoły, jastrzębie i rarogi w bliżej nie określonych liczbach. (Co ciekawe, we fragmencie, którego używam jako źródła, nie ma wzmianek o orłach)

Być może zastanawia Was kwestia tego, jak wyglądały warunki przetrzymywania owych ptaków podczas wyprawy. Otóż jak na naród koczowniczy przystało każdy ze świty Chan miał swój namiot. I tutaj naprawdę mam na myśli KAŻD. Jak pisze Marco Polo w swoim dzienniku: „I dalej, tam znajdują się namioty dla jastrzębi i ich opiekunów, co daje niesamowitą sumę namiotów rozstawionych na równinie.”

Czyngis Chan i jego sokół

Czyngis Chan z orłem
Czyngis Chan z orłem

Oczywiście żeby nie zanudzać Was jedynie podaniami historycznymi, teraz szybko przeniesiemy się do czasów współczesnych. Jak już mogliście przeczytać wyżej, Kublai Chan był wnukiem Czyngis Chana, który to właściwie przeniósł fascynację sokolnictwem na kolejne pokolenia.

O tym z kolei pisze Paulo Coelho w jednym ze swoich opowiadań. Pisarz opisał swoją wizytę w Kazachstanie, gdzie spotkał się z sokolnikami. Coelho był zafascynowany tą sztuką, która jak później dowiedział się od tubylców, przez wieki była kultywowana i zapewne dalej będzie. Poeta poznał także tamtejszą legendę o Czyngis Chanie i jego sokole.

Czego o Czyngisie dowiedział się Coelho?

Mówiąc w sporym skrócie, ponieważ link do źródła zostawię Wam poniżej (polecam przeczytać), pewnego lata Czyngis Chan udał się na polowanie, które niestety nie tylko zajęło więcej czasu niż władca planował, ale także nie przyniosło żadnych zdobyczy. Chan targany nerwami postanowił wraz ze swoim sokołem oddzielić się od reszty i „samemu” udać się do obozu. Władca był jednak spragniony, a jedynym źródłem okazał się być mały strumyk wody płynącej z kamienia. Chan odstawił sokoła by zaspokoić pragnienie, jednak ptak zaatakował, gdy mężczyzna zbliżył kubek do ust. Zrobił to raz, później znowu, a za trzecim razem Chan nie móc dłużej znieść nieposłuszeństwa zabił ptaka, gdy ten kierował się w jego stronę.

W tym samym momencie również wysechł strumień wody, zatem Chan postanowił wspiąć się na kamień i sprawdzić, czy wyżej nie znajduje się większe źródło. Ku jego zaskoczeniu faktycznie było tam więcej wody, jednak zatrutej przez leżącego w niej martwego, jadowitego węża.

Chan zdał sobie w tym momencie sprawę z tego, że jego sokół tak naprawdę ratował mu życie,  na co władca opłacił mu ostrzem miecza. Mężczyzna zabrał sokoła ze sobą do obozu, polecił wykonać jego złotą figurę, na której skrzydłach wyryte miało być słowa

Nawet gdy przyjaciel robi coś, co ci się nie podoba, on nadal jest twoim przyjacielem.

Każdy czyn popełniony w gniewie jest czynem skazanym na porażkę.

Zatem ten tekst kończymy nie tylko z dawką wiedzy, ale także morałem od samego mistrza moralizatorskich opowiadań, jakim jest Paulo Coelho!

Źródła:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *